Woody Alien - Microgod [CD]

  • Obserwuj produkt:
  • Add feedback:
  • Manufacturer: Gusstaff Records
  • Availability: In stock In stock
  • szt.
  • Net Price: €2.90 €6.90 €3.57

WOODY ALIEN to duet: bas i perkusja, oczywiście także wokal. Więcej nie trzeba było, gdy zakładał go Marcin Piekoszewski w 1999 roku w Stargardzie Szczecińskim i nadal, po 10 latach (!!!), rozszerzanie tego instrumentarium nie wydaje się konieczne. Uważajcie, bo to walec drogowy, którego kierowca nie wydaje się być zrównoważonym psychicznie. I bardzo dobrze...

Woody Alien zadebiutował albumem "Piss And Shit And A Diamond Of Perception", wydanym przez Every Color (2005). Następnie w 2008 powstała płyta "Pee And Poo In My Favorite Loo" (Gusstaff Rec.), nagrana już z nowym perkusistą Danielem Szwedem. Po paru dłuższych trasach koncertowych Woody Alien postanowił nagrać kolejny album "Microgod", który będzie wydany również nakładem Gusstaff Records.

Nowy album przynosi bardziej przebojowy i piosenkowy materiał, jeśli w ogóle w przypadku tego zespołu można tak powiedzieć. Płyta został nagrana w Perlazza Studio w Opalenicy pod Poznaniem. Inżynierem był Przemysław Wejmann, który okazał się być odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu z odpowiednimi narzędziami potrzebnymi do zrealizowania „Microgod”. Wejmannowi i Woodiemu udało się ujarzmić brudne i zarazem bardzo sprężyste brzmienie zespołu, a następnie przełożyć je na cyfrowy zapis. Masteringiem płyty, tak jak w przypadku poprzedniej, zajął się Herki Production, który jeszcze bardziej uwydatnił surowy, minimalistyczny, ale zarazem noise’owy, miejscami powyginany bluesowo-jazzowy chrakter Woody Aliena.

Potężna perkusja oraz warkoczący bas są jak bracia bliźniacy..., jeden drugiego nie opuszcza na krok, są jak rozpędzony słoń biegnący na oślep i 8-metrowy pyton, którego syczenie przeradza się we wrzask, nad wszystkim czuwa wokal, który z jednej strony jest komentatorem tego bliźniaczego duetu, zaś z drugiej robi sobie wycieczki na tematy dręczących autora osobistych kwestii.
"Microgod" jest więc naturalną kontynuacją "Pee And Poo..." i wszyscy fani noise'u oraz pomysłów wplatania w niego elemntów jazzu, bluesa i hardcore'a powinni rzucić się na tą płytę bez zastanowienia.